Zaloguj się Załóż konto

Przełamując stereotypy - wywiad z Barbarą Szacoń-Wójcik

Artykuł

Zapytaliśmy Barbarę Szacoń-Wójcik, współautorkę książki "Zawód: Tłumacz" o początki swojej zawodowej kariery, skąd czerpie inspiracje, czy ciężko jest być tłumaczem niszowych języków, oraz na co zwrócić uwagę na początku swojej zawodowej ścieżki. 

Barbara Szacoń-Wójcik, pasjonatka języków obcych, zwłaszcza azjatyckich. Jej przygoda zaczęła się od japońskiego, a następnie zaczęła naukę języka wietnamskiego i tajskiego, chociaż był to zupełny przypadek i ostatnia szansa na taki miks językowy w Polsce. Po zakończeniu studiów postanowiła założyć firmę WordPassion, aby jej praca była związana z językami, na których naukę poświęciła kilka lat. Zajmuje się copywritingiem, czasem tłumaczeniami, ale przede wszystkim jest lektorką języka japońskiego, wietnamskiego i tajskiego. W sieci działa jako orientalistka i za pomocą social mediów stara się promować niszowe języki azjatyckie, a także szerzyć wiedzę o Azji. Próbuje przełamać stereotypy, a jej nick ma nieco odczarować pojęcie 'orientalistyka'. W swojej firmie organizuje praktyki studenckie dając możliwość studentom mniej typowych kierunków językowych (ale nie tylko) na poznanie pracy tłumacza od innej strony. Chce przełamać stereotyp tłumacza, który nie musi wyłącznie przekładać tekstu z język na język, może też pisać, edukować w sieci i szukać pracy w wielu segmentach. 

  • Zacznijmy od początku... Jak zaczęła się Pani przygoda z tłumaczeniami? Czy ten pomysł od zawsze kiełkował w Pani głowie?

Na filologię zdecydowałam się z pasji do języka japońskiego i dosyć szybko zaczęłam próbować swoich sił w pracy tłumacza, zupełnie hobbystycznie. Z pomocą wykładowczyni przetłumaczyłam napis na dekorację studniówkową. Następnie kuzynka skontaktowała mnie z wydawcą magazynu Slow, który stawiał pierwsze kroki i tłumaczyłam tam fragment tekstu (do dzisiaj mam wydanie w podziękowaniu). Wiedziałam, że zaczynam, że robię błędy, ale stwierdziłam, że spróbuję, bo jak nie zacznę, to nie będę tłumaczyła. Jednak praca tłumacza nie była dla mnie upragnioną, miałam zupełnie inny pomysł na siebie, a ostatecznie skończyło się jeszcze inaczej.

  • Skąd u Pani zamiłowanie do języków azjatyckich?

W liceum bardzo chciałam rozpocząć naukę języka azjatyckiego, ciągnęło mnie w tamtym kierunku. Kochałam języki, ale europejskie szybko nudziły mnie na zajęciach. Z nudów w ferie zaczęłam czytać książki z działu orientalistyki i wpadła mi do ręki książka o gejszach. Temat mnie wciągnął i zapragnęłam nauczyć się japońskiego. W  tamtym czasie w Lublinie nie było jeszcze szkoły z japońskim, ale po jakimś czasie znajoma powiedziała, że taka powstała. Na szczęście mam bardzo wspierających rodziców i zgodzili się na kurs. Wietnamski i tajski to dzieło przypadku, chciałam po prostu znać jeszcze jakiś język azjatycki, a w Poznaniu była filologia wietnamsko-tajska. Rok później zrezygnowano z tego połączenia, ale ja jeszcze uczyłam się tych dwóch języków.

  • Znalazła Pani niszę na rynku jaką są języki azjatyckie, będąc lektorem i tłumaczem języka japońskiego, wietnamskiego i tajskiego. Czy ciężej jest działać będąc tłumaczem języków niszowych, czy może wręcz przeciwnie?

Myślę, że trudniej niż się wydaje. Same tłumaczenia to tylko część mojej pracy, a od 2 lat widoczny jest spadek zamówień na tłumaczenia np. z tajskiego. Ludzie nie wyjeżdżają i nie mają tyle wypadków (na szczęście), ale nie ma tym samym tłumaczeń. W przypadku wietnamskiego w sumie trudno mówić o niszy, gdyż nie brakuje świetnych tłumaczy z wietnamskim pochodzeniem, którzy perfekcyjnie znają wietnamski i polski. Z drugiej strony w tych językach tłumaczenia zdarzają się rzadziej, ale są większe i lepiej płatne niż np. Angielski, którym zajmujemy się w mojej firmie. Mniej zleceń nie oznacza gorsze zarobki i to jest akurat plus tych języków. Z drugiej strony nie dają poczucia stabilności i same tłumaczenia to trochę za mało.

  • Jakie możliwości z Pani perspektywy daje zawód tłumacza?

Przede wszystkim ciągłego rozwoju, bo tematyka tłumaczeń jest różna. Wielu osobom wydaje się, że tłumacz siada i od razu tłumaczy, ale tak to nie wygląda. Są tlumaczenia, że nie trzeba poszerzać wiedzy, ale często wymagają researchu, zwłaszcza bardziej techniczne czy przemysłowe, produktowe. Pamiętam takie tłumaczenie z japońskiego, które wydawało się przyjemne, ale popełniłam błąd i zerknęłam tylko na pierwsze strony. Na kolejnych nie brakowało dziwnych słów inżynieryjnych, których nie było w słownikach. Na szczęście w japońskim są znaki i udało się dojść do tego, o co chodzi.

  • Jakie zmiany zauważa Pani na rynku tłumaczeń na przestrzeni ostatnich lat?

Ze względu na rozwijający się internet oraz możliwości jakie daje, klienci przestali naciskać na tłumacza z okolicy. Kiedyś miałam ogłoszenia w różnych miastach i np. Pan z Częstochowy rezygnował, bo mieszkałam w Poznaniu. Teraz to nie stanowi problemu. Co więcej, nawet tłumaczenia ustne odbywają się zdalnie, co wiele ułatwia. Sporo osób zmienia tor pracy rezygnując z typowego tłumaczenia na rzecz miksu tak jak ja i czasem trudno o szybkie terminy. 

Biorąc pod uwagę zmiany pandemiczne oraz w prawie, mam wrażenie, że zapotrzebowanie na tłumaczy medycznych oraz z dziedziny prawa bardzo szybko rośnie. 

Mam też obawę o automatyzację, czyli tłumaczące roboty. Chociaż nawet Google translate jest udoskonalany, to jednak maszyna, nie człowiek. Z drugiej strony maszyna pracuje ekspresowo, firmy oferujące tłumaczenia automatami, mają bardzo atrakcyjne ceny, a te jak wiadomo kuszą. Efekt jest jaki jest, robot nie zastąpi człowieka, ale za kilka lat w językach popularnych, ciągle udoskonalanych może stanowić realne zagrożenie.

  • Jak ocenia Pani przyszłość zawodu tłumacza? Warto inwestować w niego swój czas i pieniądze?

Tak, jak wspomniałam, realnym zagrożeniem za kilkanaście lat mogą być automaty, zwłaszcza w przypadku języków, nad którymi pracuje się najwięcej,  także języków bez trudnych struktur gramatycznych, nie zmienia to jednak mojej opinii, że człowiek to człowiek i tłumacze zawsze będą wygrywać, chociaż nie we wszystkich sferach. Trudno mi oceniać rynek za kilka lat, ale już teraz widać, że w przypadku języków popularnych, jak angielski,niemiecki czy francuski jest spora oferta na rynku, brakuje natomiast tłumaczy, którzy nie tylko tłumaczą, ale też piszą w danym języku i myślę, że to daje szerokie perspektywy i warto w ten aspekt inwestować. Jednocześnie po 2 filologiach uważam, że warto łączyć język z jakąś specjalizacją, to daje jeszcze szersze perspektywy. We współczesnym świecie wielotorowość działania to podstawa.

  • Niezbędnik początkującego tłumacza - o czym należy pamiętać?

Przede wszystkim o tym, że nikt od razu nie była alfą i omegą i błędy są normalne, nie możemy się ich bać. Klient zwróci nam uwagę, trudno, poprawiamy i idziemy do przodu, jesteśmy tylko ludźmi. Warto na początku pracy prosić o feedback lub po prostu korektę, to wiele daje. Myślę też, że młodzi tłumacze często  nie potrafią ocenić swojej pracy albo stawki zawyżają albo zaniżają, jednocześnie nie analizują tekstu, który dostają i sobie nie radzą. Tu sprawdza się "Mierz siłę na zamiary".

  • Jak zacząć? Gdzie szukać pierwszych zleceń? Odpowiedzi na to pytanie poszukuje wiele osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tłumaczeniami.

E-tłumacze.net oraz Facebookowe grupy dla tłumaczy. Tłumaczenie nie spadną same, warto przeglądać oferty na e-tlumacze.net lub stronach ze zleceniami dla freelancerów, potem można utworzyć swój fanpage, stronę internetową. Warto też zgłosić się do większych biur tłumaczeń z zapytaniem o ofertę zleceń.

  • Posiadając aktualną wiedzę i doświadczenie, jakie rady dałaby Pani początkującym tłumaczom?

Żeby nie zakładali 'a co, jak popełnię błąd', 'nie mam wiedzy', 'nie uda mi się' popełnianie błędów jest częścią rozwoju i każdy musi zrobić pierwszy krok, nie od razu odniesie się sukces. Praca tłumacza, zwłaszcza na początku musi być podparta innymi działaniami, bo konkurencji jest sporo i nie można polegać, że tylko z tłumaczeń się utrzymam. Niestety takie założenie często przekłada się na szybką rezygnację. Odradzałabym zaniżanie cen, byle dostać zlecenie. Zalecam też bardzo dobrą analizę tekstu przed przyjęciem zlecenia, czy faktycznie dam radę przetłumaczyć to do określonego terminu.

  • Czy uważa Pani, że książka "Zawód: Tłumacz" może realnie wpłynąć na efekty pracy początkującego tłumacza, a co za tym idzie na rozwój jego kariery?

Myślę, że tak. Sama zawarłam tam wiele moich przemyśleń z początków pracy i potem współpracy z praktykantami WordPassion, znam ich problemy, podejście, strach przed złym wykonaniem zadania i krytyką ze strony pracodawcy, chociaż tę raczej spotkają u wykładowcy. W ebooku jest coś o grzeszkach tłumaczy, o tym czego nie robić, jak wygląda kwestia rozliczeń, czyli wszystko to, czego tłumacz potrzebuje, a czego nie dowie się na studiach.

  • Czy uważa Pani, że na rynku wydawniczym brakowało takiej pozycji, która krok po kroku przedstawiałaby wady i zalety zawodu tłumacza, jednocześnie dając tyle praktycznych wskazówek?

Zdecydowanie tak, sama przed podjęciem współpracy z e-tlumacze zapytałam moich praktykantów, o czym chcieliby przeczytać. Czy wybraliby ebooka o praktyce tłumaczeniowej, czy jak to wygląda od podstaw. Sama ze studiów pamiętam wykłady skupiające się tylko na technicznej kwestii tłumaczeń, czyli jak to robić, nie było natomiast zajęć, jak zacząć pracę jako tłumacz, co robić, by znaleźć zlecenia, pracodawcę. Myślę, że ta pozycja zdecydowanie wypełnia tę lukę.

  • Przełammy stereotyp tłumacza. Dla wielu osób jest to monotonna i żmudna praca, która wymaga ogromu cierpliwości, skrupulatności i wertowania sterty papierów. Czy rzeczywiście tak jest?

Skąd. Owszem, czasem tekst bywa nudny i wydaje się, że nie ma końca, ale tak naprawdę większość tekstów to wyzwania, a wyzwania są ciekawe i rozwijają, no chyba że ktoś tłumaczy ciągle to samo, ale wtedy działa ekspresowo. Świat się zmienia i potrzeby są inne, ja coraz rzadziej tłumaczę teksty z tajskiego, przechodząc na rzecz filmików i mogę wtedy poznać całkiem ciekawe przepisy kulinarne. Oczywiście dużo zależy od zlecenia, czasem to wręcz dokopywanie się do kresu internetu, bo nie znamy znaczenia słowa (potem okazuje się, że to błąd). Teraz praca tłumacza odbywa się na komputerze, skan, ocr i praca z programami pozwalają zlikwidować sterty papierów (na szczęście!).

  • Przyglądając się Pani działalności w sieci odnosi się wrażenie, że tłumaczenia to tylko kropla w morzu możliwości jakie daje znajomość języków obcych i to jak można je wykorzystać. Niedawno powstał też projekt Azjatyckie języki, mogłaby Pani powiedzieć o nim nieco więcej?

Ja nie jestem typowym tłumaczem, który 8 h spędza nad tekstami, tłumaczenia tekstów to część mojej pracy, w mojej firmie też nie próbuję tych tłumaczeń postawić na pierwszym miejscu, by wybić się w wyszukiwarkach Google. Wykorzystuję języki na różne sposoby, po pierwsze uczę, tworzę treści copywriterskie, nie tylko po polsku i nie tylko o językach. Przygotowuję egzaminy dla klientów, sprawdzam ich egzaminy językowe. A od prawie 2 lat więcej czasu poświęcam na tworzenie tzw. marki osobistej. Analizując potrzeby odbiorców i samego rynku stwierdziłam, że mamy w Polsce za mało polskojęzycznych materiałów do nauki języków azjatyckich, sama też często opierałam swoje lekcje na anglojęzycznych źródłach. Powoli zaczęłam tworzyć materiały do nauki za darmo, a ostatnio powstał projekt Azjatyckie Języki, w sumie wydawnictwo. Wydałam książeczkę polsko-japońską, bo sama chcę pokazać synowi języki obce, powstały też ebooki, plakaty pomagające w nauce. Mam kolejne plany, chcę wydać pierwszy tytuł polski o języku tajskim z ćwiczeniami, wietnamskim, koreańskim, potem khmerskim. Mam nadzieję, że projekt ten pozwoli mi rozpromować języki azjatyckie w Polsce i nie tylko, bo już niedługo strona będzie dostępna także po angielsku.

Dziękujemy bardzo za rozmowę! Chciała Pani odczarować zawód tłumacza i myślę, że się to Pani udało. Życzymy dalszych sukcesów i ambitnych studentów, którzy zechcą czerpać taką wiedzę i inspirację. 

A Was, drodzy czytelnicy zachęcamy do przeczytania książki "Zawód: Tłumacz. Praca tłumacza od podstaw", gdzie macie możliwość czerpać tę wiedzę całkowicie za darmo. A do jej odsłuchania do Audioteki

 

***
Nie masz jeszcze konta w naszym serwisie?
Załóż je za darmo i dodaj swoją ofertę tłumaczeń.

Małgorzata Plona (Redakcja serwisu)
Autor:

Specjalista ds. marketingu i grafiki komputerowej w firmie Infeo. 

Dodaj swój komentarz