Jak to jest spakować walizkę, wyruszyć w podróż i pracować w drodze? Taki koczowniczy tryb pracy jednych inspiruje i fascynuje, innych natomiast zupełnie nie przekonuje. Bez wątpienia tłumaczenie w podróży ma zarówno dobre, jak i złe strony. Wspaniałe w naszej pracy jest moim zdaniem to, że każdy, jeśli tylko chce, może się na tę opcję zdecydować.
Praca wolnego strzelca otwiera przed nami wiele różnych możliwości. Jedną z nich jest opcja pracy właściwie z dowolnego miejsca na świecie. Kiedy pogoda, tak jak teraz, nas nie rozpieszcza, można cały dzień spędzić w domowym zaciszu i pracować choćby spod kołdry. Elastyczność pracy tłumacza-freelancera można wykorzystać także w inny sposób – a gdyby tak tłumaczyć nie w domu, ale w drodze?
Instytucja tłumaczeniowych nomadów, czyli tłumaczy, którzy podróżują i jednocześnie pracują, staje się coraz bardziej popularna na blogach i portalach branżowych. Osoby, które zdecydowały się na taki koczowniczy tryb pracy, piszą o swoich doświadczeniach, plusach i minusach, a także miejscach, które odwiedzają. To często niezwykle ciekawe i inspirujące historie.
Czy jednak na decyzję o spakowaniu walizek i zabraniu swojej pracy w drogę stać każdego? Praca tłumaczeniowych nomadów może wyglądać różnie – można albo ciągle zmieniać miejsce swojego pobytu i nieustannie żyć na walizkach, albo robić dłuższe przystanki w wybranych państwach czy miastach. Tak czy inaczej, taki podróżniczy tryb pracy ma zarówno dobre, jak i złe strony. Do plusów należy bez wątpienia możliwość podróżowania i odwiedzania ciekawych miejsc bez konieczności rezygnowania z pracy czy brania urlopu. Poza tym musi to być bez dwóch zdań niezwykle wzbogacające doświadczenie. Poznawanie nowych ludzi, rozbudowywanie sieci klientów, zdobywanie nowych umiejętności – im więcej miejsc odwiedzamy, tym łatwiej to wszystko nam przychodzi. Do tego dochodzi fakt, że pracować można w najbardziej urokliwych zakątkach świata – na słonecznych wybrzeżach, w otoczeniu gór czy nad malowniczo położonym jeziorem. To dla niejednego dużo bardziej kusząca perspektywa niż codzienność w szarej stolicy.
Każdy tryb pracy ma jednak swoje minusy. W przypadku tłumaczenia w podróży zalicza się do nich to, co równocześnie można uznać za plus – częstą zmianę miejsca pracy. Wiąże się ona nie tylko z możliwością gromadzenia różnorodnych doświadczeń, ale także z koniecznością radzenia sobie z trudnościami – brakiem dostępu do internetu lub wygodnego biurka czy na przykład z hałasem, lub zmianą strefy czasowej. Poza tym niełatwe może okazać się również oddzielenie sfery prywatnej od zawodowej – czujemy się jak na wakacjach, ale mamy do zrealizowania swoje projekty; mamy ochotę pozwiedzać, ale gonią nas terminy. Ponadto praca w podróży wydaje się dobrym rozwiązaniem niemal wyłącznie dla tłumaczy pisemnych – trudno zdobywać zlecenia ustne, kiedy wciąż zmienia się miejsce pobytu.
Dla kogo zatem opcja pracy w podróży jest dobrym pomysłem? Z jednej strony dla tych, którzy cenią sobie swobodę, bez przerwy potrzebują nowych doświadczeń i uwielbiają podróżować. Z drugiej strony dla osób, które dobrą organizację i dyscyplinę mają we krwi. Ostatecznie można wybrać ten tryb pracy tylko na pewien czas – zebrać masę interesujących doświadczeń, poznać mnóstwo ciekawych ludzi i wrócić do swojej „bazy” z głową pełną inspiracji, pomysłów i pozytywnej energii.
***
Nie masz jeszcze konta w naszym serwisie?
Załóż je za darmo i dodaj swoją ofertę tłumaczeń.